Taka piłka – jakie autostrady!

0
DSCF4619_cmyk__1024x768_.jpg
Reklama

 

W Polsce, aby zaliczyć maturę z matematyki wystarczy rozwiązać 30% zadań. Podobnie do swoich obowiązków podchodzi nasz rząd i trener piłkarskiej kadry.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

 

 

DSCF4619_cmyk__1024x768_.jpg

Dziękujemy Wam za walkę do końca!
W Polsce, aby zaliczyć maturę z matematyki wystarczy rozwiązać 30% zadań. Podobnie do swoich obowiązków podchodzi nasz rząd i trener piłkarskiej kadry. Ten ostatni, mało ambitnie postawił na 3 x remis i bardzo się przeliczył (zdobyliśmy tylko 2 z możliwych 9 punktów). Na szczęście polscy zawodnicy zagrali dobrze, czyli tak, jak umieli najlepiej. Trzeba im podziękować, że faktycznie dali z siebie wszystko. Ponieważ nie znam się na piłce nożnej – nie będę komentować przyczyn naszej klęski. Szkoda, że zamiast zapowiadanego (przez działaczy sportowych, polityków i komentatorów) wyjścia z grupy – przypadło nam czwarte (ostanie!) miejsce. Ten wynik był do przewidzenia. Od kilkunastu lat w polskiej piłce nożnej bez „fryzjera” ciężko jest na boisku jakiś mecz wygrać. Okazuje się, że europejska piłka to nie to samo, co zabawa w dziadowską ligę. Nasza narodowa drużyna od dawna ma niskie notowania i nie jest nawet w pierwszej pięćdziesiątce najsilniejszych zespołów piłkarskich świata. Wszystko skończyło się zgodnie z przewidywaniami prawdziwych fachowców. Ale jest jedna pocieszająca wiadomość. Może po tej wpadce pozbędziemy się w końcu obecnego trenera polskiej kadry i szefa PZPN-u. W dzisiejszych czasach poważne stanowiska powinni zajmować ludzie na poziomie, a nie przypadkowi koledzy z boiska, nie potrafiący nawet poprawnie wypowiedzieć się publicznie. Tuż po „pamiętnym” meczu Polska – Czechy Pan trener Smuda (przed kamerą) wyjaśniał dziennikarzowi TVP, że „przyczyną przegranej Polaków była… porażka”. Koniec cytatu! Panowie Smuda i Lato. W sportowych butach byliście dobrzy, ale z czarnych lakierków wystaje wam słoma.

Droga do nikąd
Pomimo odpadnięcia naszej drużyny z dalszej części turnieju – w Polsce nadal trwa wielkie piłkarskie święto. Kibice chodzą na stadiony i w telewizji oglądają wspaniałe sportowe spektakle. Jednak niedobrze mi się robi, gdy od tygodni (na okrągło!) wysłuchuję w mediach idiotycznych pochwał dla rządu. Ponoć, to dzięki niemu (rządowi) świetnie zorganizowano imprezę, zapewniono bezpieczeństwo kibicom oraz przygotowano infrastrukturę, potrzebną do zorganizowania europejskich mistrzostw. Chodzi oczywiście o drogi, stadiony, dworce, o kolej, a nawet o toalety. Obecna propaganda jest nie tylko natrętna, ale prowadzona na żenująco niskim poziomie. A przecież – na tak krytykowanej w mediach Ukrainie – wszystko przebiega jeszcze lepiej. Tam nie ma ani Tuska, ani Platformy Obywatelskiej. Zastanawia mnie jedno. Jakim sposobem, bez pomocy naszego rządu, im (tym Ukraińcom) wszystko zorganizować się udało?! Rządowa telewizja i radio – przez ostatnie dwa tygodnie – zachłystywały się pochwałami płynącymi z każdej strony świata. Dziennikarze na wyścigi wypytywali i nadal wypytują przyjezdnych zagraniczniaków o wrażenia, a potem godzinami ekscytują się komplementami, usłyszanymi w kurtuazyjnej odpowiedzi. Gdy jeszcze tydzień temu (na fali euforii) wszystkim się wydawało, że polska drużyna odniesie wielkie zwycięstwo, Pan Premier i Pan Prezydent ściskali się z Panem Grzegorzem Lato, podczepiając się oczywiście, pod mający nastąpić sukces. A tu nastąpiła… klapa! Teraz rząd (PO i PSL) ma problem. Nie ma czym przykryć kilkuletniej kompromitacji braku reform na kolei, afer z niedokończonymi autostradami, z rosnącym bezrobociem i olbrzymim zadłużeniem kraju. Małysza już nie ma, futbol leży – więc wkrótce władza przerzuci się na tenis lub siatkówkę.
Marek Popowski

Reklama