Za, a nawet „dość tego”!

0
barcickim.jpg
Reklama

 Wbrew obiegowym opiniom liczba zwolenników rządzącej partii rośnie. Już wkrótce rosnąć będzie lawinowo, a to dlatego, że rząd zamierza zrobić dobrze dzieciom.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Wiadomo, że nic tak dzieciaków nie cieszy, jak wakacje, ferie, czy innego rodzaju wolne od szkoły, a zapowiada się, że laba wkrótce nadejdzie. Być może nawet jeszcze przed świętami. Nauczycielskie związki zawodowe zapowiadają bowiem przeprowadzenie akcji protestacyjnej, której zwieńczeniem ma być manifestacja w Warszawie, a potem raczej na pewno strajk jakiś się odbędzie. Strajk nauczycieli oznacza wolne dla dzieciaków, więc powód do rysowania laurek dla pomysłodawców rewolucji w polskiej oświacie jest. 

Entuzjazmu uczniów nie chcą podzielać nauczyciele. Przede wszystkim dlatego, że zapowiadane zmiany mają ich dotkliwie uderzyć po kieszeni. Dotychczasowe przywileje i prawa gwarantowane Kartą Nauczyciela przejdą do historii. Neoliberalna rewolucja w oświacie jest poniekąd realizacją postulatów samorządowców, którzy od lat narzekają na problemy z realizacją wszystkich obowiązków oświatowych. W takim Skarbimierzu rewolucja w oświacie trwa już ponad dwa lata, bo wójt perspektywicznie i wizjonersko belfrów i przedszkolanki potraktował. Stary wyga wiedział, że skoro całe rzesze mieszkańców zielonej wyspy pracują na umowach śmieciowych, a więcej niż drugie tyle za najniższą krajową nauczycielo
m zbyt długo nie uda się utrzymać swojej uprzywilejowanej pozycji. I nie pomoże im nawet fakt, że stanowią trzon platformianego elektoratu, a spora liczba belfrów wciąż ma w kieszeni platformianą legitymację. Dla PO kasa jest najważniejsza i nie zawaha się sięgnąć do kieszeni nawet swoich wiernych wyborców. Jedynym zmartwieniem dla wójta Pulita może być projektowany zakaz prowadzenia szkół przez spółki komunalne. Wodociągi gminne nie poprowadzą gminnej oświaty w przerwach między łataniem rur, a przetykaniem studzienek kanalizacyjnych. Na pocieszenie jednak wójtowie i burmistrzowie oraz starostowie otrzymają coś znacznie pożyteczniejszego – sami będą decydować o formie zatrudnienia i nauczycielskim awansie. I tutaj otwiera się cała gama możliwości zaoszczędzenia na szkołach. Nauczycieli mianowanych i dyplomowanych samorządy zatrudniać nie będą, bo to by była zwykła rozrzutność, żeby nie powiedzieć niegospodarność. Belfrów ze stażem i zbyt wykwalifikowanych się pozwalnia, żeby zrobić miejsce dla świeżo upieczonych pedagogów, a w przedszkolach nawet niekoniecznie, bo będzie można tam zatrudnić ludzi niebędących nauczycielami. Rządząca PO przygotowała nauczycielom znacznie więcej przykrych niespodzianek. Samorządom będzie lżej, ale nie dlatego, że państwo zacznie wreszcie się wywiązywać ze swoich zobowiązań. Państwo zaciśnie pasa kolejnej grupie społecznej, by odwlec w czasie katastrofę publicznych finansów.
Związek Nauczycielstwa Polskiego swoją akcję protestacyjną prowadzi pod hasłem „dość tego”. Brzeska szefowa ZNP znalazła się w skomplikowanym rozkroku między swoimi zobowiązaniami wobec członków związku, a partią z ramienia której pełni funkcję w Radzie Miasta. Na dłuższą metę taka figu
ra ekwilibrystyczna może doprowadzić do poważnych kłopotów. Nie tylko zdrowotnych. Będzie trzeba chyba wybrać. Wybór o tyle prostszy, że PO już się wypaliła, koledzy ze Stowarzyszenia Młody Brzeg zdążyli już w tym stowarzyszeniu posiwieć bez większych sukcesów w lokalnej polityce. Koniunktura na wiecznie młodych demokratów i skompromitowane hasła neoliberalne dawno minęła. Straszenie PiS-em też już nie skutkuje. Jest nieeleganckie, bo chorym należy współczuć, a nie nimi straszyć.  Pora wracać do korzeni i w porę naprawić błędne decyzje sprzed trzech lat. W trudnych chwilach lepiej wesprzeć swoje środowisko zawodowe i jawnie przeciwstawić się zbójeckiej polityce rządu. Inaczej związkowcy mogą podziękować za współpracę. A byłej przewodniczącej liczącego się związku zawodowego nauczycieli atrakcyjnych ofert nikt nie będzie chciał składać. 
Marcin Barcicki
Reklama