Legenda o lawaszu

0
Reklama

Któregoś dnia do pewnej ormiańskiej wioski przybył obcy człowiek, a pierwsze co w niej ujrzał to kobiety wypiekające chleb. Widząc je pochylone nad zagłębionym w ziemi piecem zapytał – Co robicie? Odpowiedziały mu wówczas – Lav ash, co oznaczało „patrz uważnie, a się dowiesz. W ten właśnie sposób powstała nazwa jednej z najważniejszych potraw kuchni ormiańskiej i nie tylko.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Lawasz odgrywa bardzo ważną rolę w kuchni ormiańskiej. Znany jest również w Turcji i krajach Bliskiego Wschodu. Jest to rodzaj chleba o wyjątkowych właściwościach, w który zawinąć można dowolne nadzienie. Odpowiednio przechowywany zachowuje świeżość przez wiele miesięcy. Za najsmaczniejszy uważany jest ten przygotowywany w sposób tradycyjny – wypiekany w specjalnym piecu (posiadającym cylindryczny kształt i wpuszczonym w podłogę) o nazwie tondir.
Lawasz wypieka się z niekwaszonego ciasta zrobionego z mąki pszennej, wody i soli. Najpierw rozwałkowuje się je, a następnie, kręcąc w dłoniach, rozciąga się do grubości papieru. Tak przygotowany naleśnik nakłada się na formę przypominającą poduszkę, po czym przylepia do rozgrzanej, wewnętrznej ścianki pieca. Dzięki temu, że placek jest bardzo cienki, jego pieczenie zajmuje ledwie chwilkę. W armeńskim piecu ceglanym, gdzie na dnie znajduje się żar, pieczenie trwa najwyżej pięć sekund.
O kształcie lawaszu opowiada inna legenda, sięgająca do czasów starożytnego królestwa Urartu. Rządzący nim król Aram został pewnego razu pojmany przez władcę Asyrii, który powiedział, że zwróci mu wolność, jeśli ten po dziesięciu dniach więzienia i głodu pokona go w strzelaniu z łuku. Następnego dnia Aram poprosił, aby posłaniec przyniósł z urartyjskiej twierdzy jego zbroję i tarczę. Jego wojownicy zastanawiali się całą noc, jakie jest prawdziwe znaczenie prośby pojmanego króla. W końcu odgadli zagadkę. Rankiem asyryjski posłaniec wracał ze zbroją i tarczą króla, w której ukryto cienką warstwę lawaszu. Kolejnego dnia Aram oświadczył, że kołczan, który przywieziono nie jest dobry, a zarazem wystarczająco dostojny i zażyczył przywiezienia kolejnego. Asyryjczycy ponownie udali się do twierdzy Urartu by spełnić żądanie. Aram odmawiał przyjęcia przywożonego kołczanu przez kolejnych dziewięć dni, mówiąc za każdym razem, że nie jest on wystarczająco dobry i piękny. Posłańcy asyryjscy nie wiedzieli, że są w nim ukryte zwinięte kawałki chleba. Tak dostarczane pożywienie pozwoliło królowi zachować siłę, dzięki czemu jedenastego dnia pokonał w strzelaniu syryjskiego wroga. Po zwycięskim powrocie Aram zarządził w swym królestwie wypiekanie chleba w kształcie placków, które nadawały się do zwinięcia.

Sprzedawane w Polsce kebaby zawijane są zwykle w tortille (placki przygotowywane z mąki kukurydzianej), które pochodzą z Meksyku, natomiast oryginalny kebab powinien być podawany w placku z mąki pszennej, czyli właśnie w lawaszu.
W Brzegu taki kebab serwowany w lawaszu spróbować można jedynie w „Magmustafa Kebab Bar” przy ulicy Piastowskiej 17-19 (wejście od ulicy Łokietka).
„Lawasz jest dla nas tym, czym w Polsce jest chleb – mówi Abdelhamid Marnissi z MagMustafa Kebab Bar. Stanowi dodatek do wielu potraw. Można go maczać w zupach i sosach, zawijać w niego mięso, warzywa oraz inne nadzienie. W lawaszu, który podajemy, znajduje się pasta z pieczonych bakłażanów i papryki, mięso, bukiet warzyw oraz sos na bazie jogurtu z dodatkiem przypraw i mięty (można również wybrać sos w wersji pikantnej). Nie trzeba robić tysięcy kilometrów, by posmakować tej oryginalnej nuty – zauważa Abdulhamid, u nas można go zjeść aktualnie w promocyjnej cenie 9,99".
 

Reklama