Quo vadis, Burmistrzu?

0
Reklama

Brzeska degrengolada podcina skrzydła przedsiębiorcom, młodych nie dostrzega, starszych zniechęca, a seniorzy próbują mimo wszystko rozruszać to miasto i mieszkańców.

Chleba i igrzysk!

Domagało się społeczeństwo starożytnego Rzymu od władców. Choć minęły całe wieki, choć cywilizacja stoi na innym poziomie, nie zawsze wyższym, to jednak potrzeby ludzkie niewiele się zmieniły.
Co prawda, nikt już nie jest spragniony widoku gladiatorów, walczących na śmierć i życie na arenie, chrześcijan rzucanych lwom na pożarcie. Nikt też nie tęskni za okrutnym Kaligulą, trującym zawodników sportowych, których chciał wyeliminować z zawodów, czy za szalonym Neronem „uszczęśliwiającym” widzów swoim wątpliwym talentem.
Brzeg to nie Rzym, a zamiast Koloseum, mamy amfiteatr, choć wyremontowany, unowocześniony, to jednak trwający w ciszy i pustce, a pożytek z niego taki, że chwasty plenią się bujnie, bo nikt ich nie depcze.
Niemniej jednak potrzebujemy urozmaicenia szarej codzienności, spotęgowanej przez ostatnie dwa lata pandemii i przymusu przestrzegania zasad bezpieczeństwa epidemicznego, pozimowym marazmem i ociężałością.
Próbujemy z tego niemiłego stanu się wyzwolić, ale w pojedynkę może być trudno. W grupie natomiast wszystko przychodzi łatwiej i przynosi więcej radości.
Zarząd Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Brzegu, świadomy oczekiwań swoich członków, starając się dbać o rozrywkę, zorganizował 29.04.2022 roku zabawę taneczną w sali Klonexu, pod tytułem „Dziki Zachód” – czyli kowbojki i kowboje oraz damy z salo’fiu (czyt. salunu), oczywiście w stosownych strojach z epoki niezapomnianego serialu telewizyjnego „Bonanza” i takiejże muzyki, w wykonaniu zespołu „Fermata” (Krysia Głowacka i Jurek Pustelnik).
Zabawa była przednia i nie było niczego gorszącego w tym, że „szansonistki”, tańcząc kankana, ukazywały zgrabne nóżki z zalotną podwiązką, czy ozdobne pantalony w powodzi falban lub nagie ramiona ponad seksownym gorsetem.
,,Carpe diem” – żyj chwilą, chwytaj chwilę- radził Horacy, wybitny liryk rzymski (65- 8 p.n.e.), więc bawimy się, dopóki możemy, a za Oskarem Wilde twierdzimy, że „mężczyzna, który prawi morały, jest zwykle hipokrytą, a kobieta, która to czyni, jest zawsze brzydka… „, więc apelujemy: Kobiety, bądźcie wciąż piękne i młode! A tych, którzy nam zazdroszczą, zapraszamy do wspólnej zabawy.
Dodatkową atrakcją wieczoru był konkurs ciast, a 6 pań, którym chciało się chcieć upiec ciasto, zostało wynagrodzonych praktycznymi prezentami, takimi jak: młynek do kawy, blender ręczny czy komplet noży.
Tańce trwały do północy, za co dziękujemy właścicielom sali – Joli i Józiowi Długim, szefowi kuchni p. Stasiowi o imponującej posturze za dobre jedzonko, kelnerom za miłą i sprawną obsługę i oczywiście wszystkim imprezowiczom.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Post festum – po święcie

Piękna, prawdziwie wiosenna pogoda panowała również na początku maja. Mieszkańcy Brzegu mieli nadzieję, że długi, majowy weekend będzie obfitował w rozrywki na świeżym powietrzu.
Niestety, srodze się zawiedli, licząc, jak się okazało, na rzecz niemożliwą do zrealizowania. W tłumaczeniu władz miasta, winę za to ponoszą ponoć: brak funduszy oraz niepokorni radni.
Panie Burmistrzu! To nie brak pieniędzy, ale empatii, zwykłej, ludzkiej życzliwości i dobrych chęci. Może szczęśliwy Pan Burmistrz hołduje twierdzeniu, że „szczęście zaczyna się wtedy, gdy wiesz, czego od życia chcesz i nie obchodzi cię, co sobie myśli o tobie ktoś inny”.
A może to przejaw władzy absolutnej, która mówi: ,,sic volo sic iubeo stat pro lege voluntas – tak chcę, tak rozkazuję, niech moja wola stanie się rozkazem”?
Pieniądze pewnie by się znalazły, gdyby nie były trwonione nie z winy radnych, a dzięki „oświeconej głupocie” fachowców odpowiedzialnych np. za remont ratusza. Owszem, po remoncie prezentuje się pięknie, ale co się okazało już po oddaniu go do użytku? Ano to, że odrestaurowane, stylowe wnętrze np. sali stropowej, trzeba od nowa „pruć”, ponieważ należy wymienić instalację elektryczną!
Ad absurdum-doprowadzenie do absurdu, niedorzeczności!- czyż nie?
Mądry gospodarz wie, od czego należy rozpocząć remont, czyli od wymiany wszelkich instalacji, w tym elektrycznej. Tu najwyraźniej tej mądrości zabrakło, co skutkuje podwójnym remontem, stratą czasu i podwójnymi kosztami, czyli pieniędzmi podatników i dalszym brakiem możliwości użytkowania pomieszczeń.
Oszczędnościowo zaciemnione ulice, przy jednocześnie rzęsistym oświetleniu Urzędu Miasta, choć łuszcząca się farba i odpadający tynk nie dodaje mu uroku. Czy na tym ma polegać oszczędność?
Jak nadmieniłam wcześniej, brzeżanie są bardzo zawiedzeni i zbulwersowani brakiem godziwej rozrywki w trakcie majowego weekendu.

1 maja – można byłoby choć posłuchać muzyki nagłośnionej z BCK-u, a przy nim np. pokaz tańca ulicznego. W Parku Wolności zorganizować chociażby koncert orkiestry dętej. Czy to byłoby zbyt kosztowne?

2 maja – gdyby na plakatach, informujących o uroczystościach, dotyczących 3 maja, zostało umieszczone jedno zdanie o podniesieniu flagi państwowej na maszt na wieży zamkowej, to wielu ludzi chętnie uczestniczyłoby w tym podniosłym, wzruszającym momencie, w odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego, co nabiera szczególnego znaczenia w obliczu pożogi wojennej na Ukrainie.
Takie chwile budzą z uśpienia uczucia patriotyczne, uczą szacunku dla narodowych symboli, a nawet przyjęcia postawy „na baczność” w trakcie odegrania i śpiewania hymnu, o czym niestety, nawet dorośli zapominają, świecąc złym przykładem dla młodzieży i dzieci.
Ta ceremonia nie wymagała większych nakładów finansowych, bo przecież i tak się odbyła, tylko w obecności garstki przypadkowych przechodniów i oficjalnych delegacji.
Grochówki mogło zabraknąć dla większej ilości osób? Czy taka obawa była powodem braku informacji? Owszem, była wzmianka w prasie lokalnej, ale nie wszyscy mogli zdobyć gazetę i wyczytać notatkę!

3 maja – rocznica uchwalenia Konstytucji! Jedyny, trwający 1 godz. 15 min. występ artystyczny odbył się w BCK-u, dla ograniczonej liczby widzów spragnionych rozrywki, szczelnie wypełniających widownię na parterze i pierwszym balkonie.
Na drugim balkonie zostało nawet parę wolnych miejsc, ale tylko dlatego, że było tam gorąco i duszno, a widzieć artystów na scenie można było tylko z pozycji stojącej.
Koncert był piękny, poruszający serca, a niektóre utwory, choć znane, to nabierające szczególnej wymowy w wykonaniu młodzieży i dzieci.
Szkoda, że nie odbyło się to w amfiteatrze, co przy tak pięknej pogodzie zapewniłoby większą oglądalność, a i artystom byłoby przyjemniej na świeżym powietrzu.

Tymczasem amfiteatr pozostaje pusty, zarasta bujnym zielskiem, trwa jako symbol chybionej inwestycji, a nie jako ośrodek użyteczności publicznej.

Nawet w mniejszych miejscowościach Opolszczyzny nie ma tak widocznej degrengolady, jaka jest w Brzegu, jednym z większych miast w województwie, bo chyba nigdzie nie ma tak nieudolnych gospodarzy, jak u nas.
„Podcięto skrzydła” właścicielom lokali, gdzie można było posłuchać muzyki, czy potańczyć, pozamykano bary w godzinach wieczornych, w których tanio i szybko mógłby się posilić turysta, na co uskarżają się Przewodnicy Ziemi Brzeskiej.
Owi turyści podziwiając perły architektury, jednocześnie pytają – dlaczego tu tak brudno? Na ulicach wieczorem ciemno i głucho.
Co ma robić w naszym mieście młodzież? Spacery po parkach nie wystarczają nawet nam – seniorom, więc tym bardziej młodym ludziom.
Niejakim zainteresowaniem wykazuje się policja wobec niewielkich grup starszych nastolatków, przesiadujących np. na starym placu PKS-u. Patrol przyjeżdża i sprawdza, czy aby nie piją alkoholu! Czy tak ma wyglądać dbałość o młode pokolenie? Tak można ich zachęcić do pozostania w rodzinnym mieście?

Brzeg stał się nieprzyjaznym miastem, zarówno dla brzeżan, jak i dla turystów. Minusów jest więcej, a lista byłaby długa, tymczasem pozdrawiamy seniorów i nie tylko, życząc zdrowia i optymizmu.

Lilia Gebauer
Rzecznik Prasowy Polskiego
Związku Emerytów Rencistów
i Inwalidów w Brzegu

Reklama