13 marca – Uważajcie na swoje klejnoty

0
Repliki polskich insygniów koronacyjnych wykonane w latach 2001-2003 w Nowym Sączu przez zespół złotników pod kierownictwem antykwariusza Adama Orzechowskiego - wikipedia.org
Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI

Polska jest jedynym europejskim krajem o monarchicznej przeszłości, który nie posiada koronacyjnych insygniów swoich królów i królowych – koron, jabłek i bereł. Co się z nimi stało? Z okazji Dnia Klejnotów kilka opowiastek o najsłynniejszych polskich precjozach.

DZIEŃ KLEJNOTÓW

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI

Dzisiaj13 marca obchodzimy Dzień Klejnotów. Z tej okazji kilka opowiastek o najsłynniejszych polskich klejnotach, z których zdecydowana większość zaginęła bezpowrotnie. Nadzieja jednak umiera ostatnia i są pewne spekulacje co do możliwości istnienia polskich insygniów koronnych.

Klejnoty, klejnoty…

Nie będzie tu o klejnotach męskich bynajmniej, choć kiedy przeczytałem jaki dziś dzień obchodzimy, to one przyszły mi na myśl jako pierwsze. Może dlatego, że takiego określenia na męskie przyrodzenie używała moja mama. Do czasu, kiedy z przedszkolem byliśmy w muzeum i usłyszałem od pani przewodnik, że „przed wojną w tej gablocie były najcenniejsze klejnoty naszego miasta, ale zostały skradzione i wywiezione przez Niemców i do tej pory ich nie odnaleziono”. Hm… Wyobraźnia pięciolatka zaczęła działać… Anegdota z innego przedszkola, w którym panie przedszkolanki tak określały chłopięce przyrodzenia, jest jeszcze dosadniejsza. Przyszedł dzień, w którym panie czytały dzieciom „Ali Babę i 40 rozbójników”. Wyobrażacie sobie jaka była reakcja dzieci kiedy panie przeczytały fragment, o Ali Babie który wszedł do jaskini pełnej klejnotów… Ale nie o tych klejnotach dzisiaj będzie…

Określenie klejnot pochodzi z języka staroniemieckiego, w którym dosłownie klein-ot znaczy: mała własność, kosztowność. W sztuce jubilerskiej oznacza, artystycznie wykonaną ozdoba z kosztownych materiałów, najczęściej złota i drogocennych kamieni szlachetnych. Inne określenie na klejnoty, to precjoza.

W czasach, gdy sztuka pisania była rzadkością, nawet wśród szlachetnie urodzonych, podpisy zastępowano znakiem herbowym noszonym zawsze przy sobie w formie pieczątki na pierścieniu. Znak taki wycięty bywał na drogim kamieniu oprawnym w pierścień, a stąd klejnot stał się synonimem zarówno herbu jak złota i drogich kamieni, a wreszcie wszelkich skarbów moralnych.

Klejnoty koronne – dwie korony.

Polska jest jedynym europejskim krajem o monarchicznej przeszłości, który nie posiada koronacyjnych insygniów swoich królów i królowych – koron, jabłek i bereł. Co się z nimi stało?

Jednymi z najcenniejszych klejnotów w skarbcu I Rzeczypospolitej były korony królewskie. Wykonane były ze złota, ozdobione wieloma szlachetnymi kamieniami i perłami, przedstawiały więc ogromną wartość materialną. Ich dzieje zaś bywały burzliwe. Jedna z koron, nazywana szwedzką, była prywatną własnością Zygmunta Augusta. Po jego śmierci, za zgodą jego siostry, Anny Jagiellonki, została zastawiona przez radę królewską u gdańskiego bankiera Johanna Tudesco. Wykupił ją Zygmunt III Waza i w testamencie z 1632 r. przekazał Rzeczypospolitej.

Inna korona, zwana moskiewską pierwszą, była podarunkiem Dymitra Samozwańca (obranego carem w 1605 r.) dla króla polskiego, którym był wówczas Zygmunt Waza. Kolejny panujący – Władysław  IV, zapisał ją w testamencie Rzeczypospolitej. Mimo to jego następca na tronie – Jan Kazimierz, nie zwrócił korony do skarbca na Wawelu aż do czasu swojej abdykacji w 1668 r. Przed opuszczeniem kraju w 1669 r. z jego polecenia dokonano niesłychanej rzeczy, która wywołała ogóle poruszenie w ówczesnej Rzeczypospolitej. Mianowicie Jan Kazimierz, stale potrzebujący gotówki na liczne swe wydatki, nakazał koronę rozmontować, złoto przetopić i spieniężyć. Ponieważ sejm domagał się zwrotu insygnium, król polecił złotnikowi, Tobiaszowi Rychterowi, wykonanie kopii zniszczonej korony, zwanej moskiewską drugą.

Obie korony, szwedzka i moskiewska pierwsza, przedstawione zostały m.in. na obrazie anonimowego malarza z 1632 r. – pierwsza spoczywa przy boku leżącego na marach Zygmunta III, drugą zaś włożono królowi na głowę. W Archiwum Państwowym w Gdańsku zachował się natomiast opis korony moskiewskiej drugiej pochodzący z 1698 r. Na tej podstawie możemy odtworzyć jej wygląd, liczbę pereł i rodzaje kamieni szlachetnych, które ją zdobiły. Były one różnej wielkości i kształtu, szlifowane lub nie; łącznie 123, w tym najliczniejsze były diamenty i szmaragdy (każdych ponad 40) oraz po kilkanaście rubinów i szafirów, a także 280 pereł. Z kolei korona szwedzka zawierała najwięcej rubinów (64) oraz szafirów i szmaragdów (po około 30) a nadto 129 pereł.

Postanowiono, że korona moskiewska druga wraz z innymi, wybranymi klejnotami ze skarbca wawelskiego, przekazana zostanie elektorowi brandenburskiemu – Fryderykowi III Hohenzollernowi 1 lutego 1700 r. jako część „zastawu za Elbląg”. Dokonał tego kasztelan łęczycki, Jerzy Towiański. Kosztowności wręczył przedstawicielowi elektora, Johannowi Dietrichowi von Hoverbeck, ten z kolei przekazał je generałowi wojsk brandenburskich okupujących Elbląg, Wilhelmowi Brandtowi.

Klejnoty koronne – pruski rabunek.

Największa strata w klejnotach koronnych dokonała się jednak w noc z 3 na 4 października 1795 r. Na trzy tygodnie przed podpisaniem traktatu rozbiorowego, kładącego kres istnieniu państwa polskiego. Krakowem od 17 miesięcy rządził pruski gubernator Antoni von Hoym. Tej nocy, w asyście kilku oficerów, podjechał powozem na wawelskie wzgórze, by zrealizować swój obmyślony od dawna plan włamania się do skarbca koronnego i zabrania stamtąd najcenniejszych klejnotów polskiej monarchii. 

W sumie ukradziono ponad 120 przedmiotów, w tym najcenniejsze:

Tzw. koronę Chrobrego, którą koronowała się większość władców Polski, począwszy od Władysława Łokietka. Była to szczerozłota gotycka korona składająca się z 9 segmentów zwieńczonych liliami, o wadze ok. 1,3 kg, ozdobiona ponad 300 szlachetnymi kamieniami i 80 perłami.

Koronę królowych – insygnium koronacyjne żon królów.

Koronę homagialną – insygnium królewskie do odbierania hołdów.

Koronę węgierską, wykonaną na wzór korony świętego Stefana, którą koronował się Stefan Batory. Koronę szwedzką – prywatną koronę dynastii Wazów, ozdobioną 225 szlachetnymi kamieniami i perłami.

Cztery berła królewskie.

Pięć jabłek królewskich.

Dwa miecze ceremonialne, w tym Szczerbiec.

Szczególną stratą była kradzież korony Chrobrego i korony królowych, używanych tylko do koronacji władców. Nie była to prywatna własność monarchów, lecz istniejące od niemal ośmiu stuleci znaki trwałości państwa. Pruskiemu królowi i von Hoymowi nie chodziło jednak o pozbawienie Polaków ich symboli, ale o złoto i szlachetne kamienie – motywem rabunku była wyłącznie chciwość.  Na podłodze włamywacze pozostawili bowiem dwa stare żelazne miecze, uznając je za pozbawione wartości. Czacki rozpoznał w nich broń, którą Krzyżacy ofiarowali królowi Jagielle pod Grunwaldem. Miecze były noszone przed królem w dniu koronacji, symbolizując Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Gdyby Prusacy znali trochę lepiej historię Polski i kierowali się motywami politycznymi, pewnie kazaliby zabrać i zniszczyć je w pierwszej kolejności.

Klejnoty koronne – Nie Daru.

12 lat po rabunku skarbca cesarz Napoleon podbił Prusy i z części ich ziem odebranych Polsce w czasie zaborów utworzył podporządkowane Francji Księstwo Warszawskie. Fryderyk Wilhelm III został zobowiązany do zwrotu skradzionych z Wawelu klejnotów koronnych, które od roku były przechowywane w Królewcu. W końcu upomnieli się o nie też Polacy. W 1807 r. minister sprawiedliwości w rządzie Księstwa Warszawskiego Józef Kalasanty Szaniawski został upoważniony do negocjacji z intendentem napoleońskiej armii księciem Daru w sprawie odzyskania regaliów. Daru, którego obowiązkiem było zapewnienie środków do finansowania napoleońskich podbojów, nie przejął się bynajmniej polskimi roszczeniami. Jego najważniejszym celem było wyegzekwowanie od Prus kontrybucji nałożonej po przegranej wojnie. Odrzucił więc polskie żądania. Francuskie naciski w sprawie kontrybucji przypieczętowały los polskich klejnotów koronnych. Fryderyk Wilhelm III postanowił je po prostu rozmontować, złoto przetopić na monety, a kamienie szlachetne i inne przedmioty sprzedać. Po polskich regaliach nie pozostał ślad. Z jednym wyjątkiem. Po 133 latach od pruskiego rabunku powrócił na Wawel Szczerbiec.

Inne klejnoty Rzeczpospolitej

W wieku XVIII najwięcej klejnotów w swoich skarbcach mieli posiadać w Polsce: Fryderyk Moszyński i książę Karol Radziwiłł. O tym ostatnim opowiadano, że gdy przyjmował Stanisława Augusta w Nieświeżu, ubiór jego i rzęd na konia miał cenę 10-ciu miljonów złotych polskich. Sławne klejnoty posiadał również Michał Walicki, głośny w swoim czasie karciarz, ale zarazem filantrop i zbieracz dzieł sztuki. Kolekcja jego złotych emaljowanych tabakierek, niezmierna ilość drogich szalów, koronek, a zwłaszcza drogocennych kamieni, głośną była w całej Europie. Miał on słynący w całym świecie szafir, zmieniający swój kolor przy zachodzie słońca, o którym pani de Genlis piękną napisała powiastkę. Posiadanie dziedziczne ziemi w Polsce, bez względu na mały lub wielki obszar, było jako synonim klejnotu szlacheckiego wielce zaszczytnem, bo stawiało na stanowisku czynności obywatelskiej. Przysłowie: „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie“ powstało właśnie z pojęcia tego związku, jaki zachodził pomiędzy dziedzictwem ziemi a klejnotem szlacheckim. Wszystkie zaszczyty w dawnej Polsce były osobiste, czasowe i dożywotnie, bez żadnego szczególnego stroju i munduru, nie mające żadnej ozdoby, ani dekoracyi. Jedynie tylko klejnot szlachecki i ziemia, będąca drugim równym tamtemu klejnotem, przechodziły dziedzicznie. Stąd nie godziło się dawniej frymarczyć ziemią, a handel majątkami dopiero wówczas spowszedniał, gdy w pojęciach zapanował taki idjotyzm, że nawet wyrzekłszy się mowy rodzinnej i wyprzedawszy ziemię cudzoziemcom, można być dobrym szlachcicem, byle historję swego rodu i klejnotu pomieścić w jakim herbarzu szlachty polskiej.

Nadzieja umiera ostatnia.

Skoro jednak mógł przetrwać Szczerbiec, to może przetrwały także inne klejnoty polskich królów?

W 1829 roku paryski dziennik „Constitutionnel” podał sensacyjną wiadomość: najcenniejsze polskie klejnoty, w tym korona Chrobrego, zostały zabrane z Wawelu przez polskich mnichów tuż przed pruskim rabunkiem. Bracia, którym towarzyszyło sześciu ślusarzy, mieli później wywieźć korony na Wołyń, gdzie zostały ukryte, czekając na odzyskanie niepodległości przez Polskę. I chociaż w 1836 r. Fryderyk Wilhelm III ostatecznie musiał przyznać się carowi Mikołaja I, który chciał się nimi koronować na króla Polski,  do zniszczenia klejnotów, legenda o ich uratowaniu okazała się wyjątkowo trwała.

W lipcu 1920 r., w apogeum wojny z bolszewikami, opozycyjna prasa całkiem poważnie oskarżała marszałka Piłsudskiego, że odnalezioną na Wołyniu koronę Chrobrego kazał ukryć, by samemu koronować się na króla Polski. Legenda żyła także w czasach PRL-u. I chociaż pruskie dokumenty świadczą o tym, że insygnia koronacyjne polskich władców zostały bezpowrotnie zniszczone, to mit ciągle jest żywy. Wielu Polaków nadal wierzy, że bezpiecznie ukryta korona Chrobrego wciąż czeka na godnego siebie władcę.

Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI