PRZED ROKIEM 1989 cz. 6

0
Reklama

NAJGRoźnIEJSZY WRóG
Komunistyczne władze od początku traktowały duchowieństwo jak najgroźniejszego wroga. Już jesienią 1944r. w poufnych dokumentach piętnowano „reakcyjne dążenia kleru”.

NAJGRoźnIEJSZY WRóG
Komunistyczne władze od początku traktowały duchowieństwo jak najgroźniejszego wroga. Już jesienią 1944r. w poufnych dokumentach piętnowano „reakcyjne dążenia kleru”. Walką z Kościołem zajmowały się instytucje partyjne i administracyjne oraz specjalne struktury w aparacie bezpieczeństwa. Ale póki ustrój komunistyczny nie okrzepł u schyłku lat 40-tych dygnitarze ostentacyjnie uczestniczyli w mszach i procesjach. Jednak szybko przewrotność komunistyczna pokazała kolejny już raz ich właściwe zamiary i cele. Ruszyły liczne, sterowane przez władze procesy polityczne, zapadły najwyższe wyroki, a potem ciężkie wyniszczające więzienia, w mediach roiło się od podłych szkalowań księży i biskupów.
JAK TRWOGA TO DO BOGA. PRYMASIE RATUJ!
Po trzech latach uwięzienia, w wyniku wypadków październikowych 1956 Prymas Stefan Wyszyński wraca do Warszawy na prośbę przedstawicieli nowej ekipy rządowej 26 października – po uprzednim przyrzeczeniu ze strony władz państwowych przywrócenia Kościołowi głównych praw i naprawienie krzywd – obejmuje wszystkie swoje funkcje kościelne. Komuniści nalegali na pośpiech za względu na konieczność „uspokojenia” społeczeństwa. W czasie słynnego VII Plenum KC PZPR (19-21.10.56r.) do Warszawy przyjechało interweniować całe kierownictwo sowieckie z Chruszczowem, a w kraju trwały ruchy wojsk sowieckich, między innymi czołgów poruszających się w kierunku Warszawy. ZSRR stanął wobec wielkich komplikacji międzynarodowych, konfliktu na Bliskim Wschodzie i buntu na Węgrzech. Groziło więc nie tylko powstanie ludowe, ale po prostu „mała” wojna polsko- sowiecka. Z kolei w latach 70-tych ekipa Gierka w obliczu kryzysu zdobyła się na szereg gestów pod adresem prymasa Stefana Wyszyńskiego (wydawano więcej pozwoleń na budowę kościołów, w propagandzie pojawiły się zwroty o „docenianiu roli kościoła”). A w ostatniej dekadzie PRL partia starała się pozyskać Episkopat dla planów modernizacji państwa – co owocowało częstymi i nieoficjalnymi kontaktami. Książka bp. Alojzego Orszulika „Czas przełomu” jest najpełniejszym wyborem notatek z tych rozmów. Zapiski na gorąco sporządzał ks. Orszulik, jeden z głównych negocjatorów strony kościelnej. Notatki dotyczą rozmów prowadzonych w latach 80-tych, najczęściej nie protokołowanych, podczas których rządzący przedstawili  założenia polityki wobec opozycji. Mamy zatem źródło wyjątkowo cenne – zwłaszcza jeżeli się pamięta, że najważniejsze dokumenty partyjne z tego okresu zostały zniszczone w 1989r. Rozmówcą ks. Orszulika i arcybiskupa Dąbrowskiego był przeważnie minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak. Najciekawszą częścią tomu są zapisy rozmów przedstawicieli partii i „Solidarności” w ośrodku MSW w podwarszawskiej Magdalence. Kościół od początku 1988r. naciskał na władze, aby zezwoliły na powstanie niezależnych stowarzyszeń i – w konsekwencji – podjęły rokowania z : „reprezentatywnymi grupami społeczeństwa”. Kościół chciał być tylko „świadkiem poszukiwań rozwiązań”. Neutralności nie udało się jednak zachować. Zapiski ks. Orszulika odsłaniają kulisy poufnych negocjacji prowadzonych w trójkącie : władza – kościół – opozycja między jesienią 1988 a wiosną 1989r. Część zapisów ma odpowiednik w postaci notatek sekretarza zespołu rządzącego Krzysztofa Dubińskiego.
Konfrontacja obu źródeł pozwala lepiej zrozumieć przebieg gry… Barcikowski krzyczał podczas rozmów: „Myślicie może, że dziś doktryna Breżniewa nie obowiązuje?! Gorbaczow robi „pierestrojkę”, ale oprócz niego – jest przecież armia! Strona rządowa nie kryła, że rozmowy z „konstruktywną opozycją” obliczone są na efekt propagandowy. Chodziło o rozładowanie społecznego niezadowolenia, wobec którego – co przyznano otwarcie – dotychczasowe środki okazały się nieskuteczne. Jak stwierdził człowiek Biura Politycznego Ciosek, sama SB domagała się stworzenia „wentylu bezpieczeństwa”, bo za pomocą „pałek i gazu łzawiącego” nie dawało się już dłużej prowadzić polityki.
SOWIECKA SZKOŁA OTUMANIANIA, PODSTęPNEGO PAKTOWANIA ORAZ ZDRADY
Czyżby dobrana konstruktywna opozycja tzw. „strona społeczna” została uśpiona czy zapomniana, że ofiarą szczególnie perfidnego podstępu NKWD padli przecież przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego, zwabieni pod pretekstem rozmów do Puszkowa, a następnie osądzeni pod fałszywymi zarzutami w tzw. procesie szesnastu przez stalinowski sąd w Moskwie? Czy zapomnieli o dziesiątkach lat zbrodni i tysiącach ofiar Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, Służby bezpieczeństwa? Myśląc o rozmowach z opozycją, władza nie rezygnowała z prób rozbicia Związku „Solidarności”. Wiosną 1986r. nastąpiła pierwsza próba przyjęcia kontroli nad Tymczasową Komisją Koordynacyjną, czyli kierownictwem podziemia przez Departament I MSW, czyli wywiad. Był w nią zaangażowany niestety jeden z czołowych działaczy Solidarności. Druga próba została podjęta na jesień 1988r. Ścisłe kierownictwo TKK nie doceniało wpływów i siły Departamentu I Wywiadu, koncentrujące się na tych strukturach SB, które bezpośrednio zwalczały opozycję. Strajki 1988 roku dawały nadzieję, mimo brutalnych pacyfikacji. Jeszcze jesienią 1988 władze sądziły, że uda się zneutralizować opozycję. Niemcy odmówiły wsparcia gospodarczego dla kierowanego przez Rakowskiego rządu PRL, podobnie USA i inne kraje Zachodu. Natomiast za moment zwrotny dla dziejów PRL, od którego przesądzane było, że komuniści będą musieli zrezygnować z monopolu władzy, należy uznać przystąpienie PRL do Międzynarodowego Funduszu Walutowego w roku 1986. Od tej chwili podjęcie reformy, której kluczowy element stanowić miało urealnienie waluty, było już tylko kwestią czasu. Taka reforma zaś w oczywisty sposób musiała spowodować „wyparowanie” oszczędności Polaków i spowodować znaczny spadek poziomu ich życia. Organizatorzy spotkań w Magdalence usiłowali stwarzać pozory fraternizacji. Podawano wystawne posiłki z dużym wyborem alkoholu i aranżowano sceny towarzyskiej zażyłości. „Po posiłku, który trwał około godziny, wyszliśmy na taras, by wypić kawę – zapisał ks. Orszulik. Byliśmy tam fotografowani i nagrywani na wideo a później funkcjonariusze wykonywali nam zdjęcia grupowe i parami. Generał zapewnił nas, że materiały te nie będą wykorzystywane bez porozumienia z nami i że mogą w przyszłości zostać wykorzystywane w formie jakiejś kroniki z historii rozmów (…). Kierownictwu MSW nie można odmówić w tej sprawie przytomności umysłu. 

ARGUMENT SIŁY – SZANTAŻ
W rozmowie między władzą a hierarchami dochodziło do zgrzytów. Rządzący przypominali stronie kościelnej, że nie traktują jej jak  równorzędnego partnera. W trudnych sytuacjach perswazje uzupełniano argumentem siły. Kiszczak porzucał wówczas rolę człowieka kompromisu i występował jako zwierzchnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którego IV Departament zajmował się inwigilacją i represjami duchowieństwa. Już przy okazji sprawy „jednostki” szef MSW groził, że władze nie boją się procesów i jeśli do nich dojdzie, oskarżenie obejmie także osoby duchowne. Z kolei, odpierając naciski bp. Dąbrowskiego i ks. Orszulika w sprawie przyśpieszenia amnestii,, Kiszczak uciekł się do szantaż. „Nie sposób się nie liczyć z kręgami, które przed X Zjazdu PZPR krytykował nas za liberalizm, powściągliwość i huśtawkę w aresztowaniach – oświadczył. Zarzucono nam, że niepoważnie podchodzimy do prawa. Sporo głosów krytycznych było za nasz liberalny stosunek wobec księży naruszających prawo, że nie wykorzystujemy materiałów przysyłanych z terenu, świadczących, iż księżą prowadzą nienormalny tryb życia, piją wódkę, mają kobiety i dzieci”. Zapewne przedstawiciele Episkopatu wiedzieli, że rozmówca gra nieczysto. Władze starały się manipulować hierarchami i uzyskiwać ich poparcie za cenne pozornych ustępstw. W ostatecznych rachunku jednak rozmowy przynosiły szereg korzyści, zarówno doraźnych np. poprawa sytuacji osób uwięzionych – jak i długofalowych: pozwalały utrzymywać otwarty kanał negocjacji.
Coraz trudniej rozumnym Polakom wciskać ograny kit, że decyzje zapadały tylko podczas poufnych spotkań w okrojonym składzie ze „stroną społeczną” w Magdalence, a potem w pałacu Namiestnikowskim. Propagandowe teatrzyki i główna galówka, była dobrze obmyślana i przygotowana według precyzyjnych analiz ludzi ze sztabów podległych generałom z „resortów siłowych”. W następnym wydaniu: o kilku znajomkach – głównych rozgrywających.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Zbigniew Oliwa

Reklama