Tango argentyńskie – najbardziej uniwersalny język

0
Reklama

Rozmowa z Andrzejem Sikorskim: instruktorem tanga argentyńskiego, organizatorem Festiwalu Kultury Argentyńskiej.

Krystian Ławreniuk: Od czego zaczęła się Pana przygoda z tangiem? Przyznam, że mnie jako laikowi zawszę wydawało się, że to trochę zapomniany taniec – czy rzeczywiście tak jest?
Andrzej Sikorski: Do czasu  kiedy zacząłem tańczyć, tango kojarzyło mi się z Mieczysławem Foggiem, przedwojennymi i powojennymi filmami. Pamiętam, że był to obciach. Nikt w środowisku czegoś takiego nie słuchał, my mieliśmy rock. Myślę, że dobre skojarzenia z tą muzyką pozostały mi z domu. Moja mama lubiła sobie podśpiewywać i to właśnie były takie klimaty. Muszę przyznać, że gdyby nie Internet do mojego spotkania z tangiem by nie doszło. Ta muzyka w moim otoczeniu nie istniała. Taką szparą w drzwiach były filmy „Lekcja tanga” i „Szwedzkie tango”, ten drugi jest produktem Polaka. Pojawił się niepokój i zdziwienie, ale nie miało to połączenia z rzeczywistością. Dopiero informacja wyłowiona z Internetu, że we Wrocławiu rozpoczyna się kurs była przełomem. Potwierdziła się też odwieczna prawda, trafiliśmy z Ewą na panią Elżbietę Jankowską, pasjonatkę – osobę niesamowicie otwartą i zakochaną w tangu. Niekiedy myślę, że bez jej pasji ta przygoda skończyłaby się szybciej. Wtedy nawet nie przypuszczałem, że jesteśmy w awangardzie tanga w Polsce. W kraju było tylko kilka ośrodków, gdzie tańczono i były to duże miasta. Jak zaczynaliśmy lekcje, śmiem twierdzić, że byliśmy jedyną parą na Opolszczyźnie tańczącą aktywnie. Ale jest jeszcze coś co zatrzymało mnie przy tangu – muzyka. Ja po prostu mogę słuchać tych dźwięków na okrągło, nie nudzą się a wręcz wciąż inspirują. Myślę, że ostatnią, z takich grubszych rzeczy, jest możliwość wyrażania emocji. Tańcząc zawsze szukałem tej możliwości ale pełnię ekspresji dało mi dopiero tango.

Fot. Adrian

K.Ł.: Tango to oczywiście taniec pochodzący z Argentyny. Czy przeszczepienie go na grunt Starego Kontynentu nie spowodowało tego, że został on w jakiś sposób wynaturzony?
A.S.: Historia tanga, jest związana z wiekiem XX. Jego losy odzwierciedlają euforię i tragizm tamtego okresu. Ja jednak nie chciałbym wikłać się w takie rozważania, zostawmy to teoretykom. My żyjemy tu i teraz, i najważniejszym dla nas pytaniem jest, co tango może dać nam dzisiaj. Tango ewoluowało i w dalszym ciągu ewoluuje. Myślę, że to co stało się z nim w wieku XX upoważnia raczej do stwierdzenia, że jest to dobro ludzkości. Wiele krajów pracowało na to, że ten taniec jest tak popularny. Ja w Argentynie nie byłem, ale z tego co wiem, w Buenos Aires jest już przemysł tangowy, a jeśli chodzi o nauczycieli, to ponoć najlepsi są w Europie, z prostej przyczyny, kasa. Myślę, że gdybym pojechał do Buenos to raczej na zasadzie pielgrzymki.
K.Ł.: Mówi się, że tango jest rodzajem medytacji. Mówi się także, że taniec to rodzaj języka – jak Pan to postrzega?
A.S.: Mogę powiedzieć jak ja to czuję. Tango nie „wyjdzie” jeśli będziemy się rozglądać po sali, szukać się w lustrze, rozmawiać, i myśleć o d… Maryny. Jeśli tak jest rozumiana medytacja, to ok. Na pewno jest to rodzaj porozumiewania się. Tango jest improwizacją, teraz się podkładam ale trudno, powiem męską improwizacją. Mężczyzna tworzy ten taniec dla kobiety, z którą tańczy. Wynika z tego też, że tango jest dziełem pary. Bardzo źle wygląda, gdy mężczyzna popisuje się i stawia kobietę w głupiej sytuacji, z drugiej też strony, jest to mniej widoczne, gdy kobieta narzuca swoja wolę. W takich przypadkach raczej nic z tego nie wychodzi.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Fot: Tomasz Dragan

K.Ł.:  Czy to oznacza, że należy tańczyć z różnymi partnerkami?
A.S.: Skoro ma to być język to mogę się nim porozumiewać z każdym, a skoro tak, to taniec z innymi partnerkami (tańczą też kobiety z kobietami i mężczyźni z mężczyznami) nie powinien stanowić problemu. Para tańcząca tylko ze sobą, wpada w pułapkę rutyny i kodowania. Proszę mi wierzyć i tu znów się narażę, kobiety są niesamowicie inteligentne. Mężczyzna używa kroków jako środka wyrazu i poprzez ruch lub bezruch interpretuje muzykę. Ta gama jest ograniczona. Ona się zmienia, ale raczej w miarę dojrzewania więc jeśli tańczymy tylko z jedną partnerką ona jak dobry szachista przewiduje kilka ruchów do przodu. Zmiany partnerów są więc dla każdej ze stron swego rodzaju testem z języka.
K.Ł.: Jest aktualnie ogromna moda na taniec. Świadczą o tym wszelkiego rodzaju programy typu Taniec z gwiazdami. Taka promocja niesie oczywiście zarówno korzyści jak i zagrożenia. Jak na tym polu wygląda tango?
A.S.: Ja myślę, ze tango po prostu jest i szczęśliwi ci, którzy mogli się na nie w życiu załapać. Tango uczy interpretować muzykę, a o to chodzi w tańcu. Ja jestem w pewnym sensie skazany na tango. Po prostu wszystko, od pastorałek po Paderewskiego będę interpretował tak jak to czuję i wyrażał krokami takimi jakie czuję. Ktoś z boku powie, że tańczę „tangiem” a ja powiem, że po prostu tańczę.
K.Ł.: A czy warto zadbać o popularyzacje tanga?
A.S.: Tango niesie w sobie niesamowite emocje, potrafi łączyć i rozbijać pary. Myślę, że nie jedno małżeństwo może się zachwiać w posadach w tej konfrontacji. Ale jak śpiewa „Raz, dwa, trzy” „…i tak warto żyć” co można by sparafrazować „ ..i tak warto tańczyć”.
K.Ł.: Czy w Brzegu tango jest popularne, jak ludzie radzą sobie z tym tańcem?
A.S.: W zasadzie nie spotkałem się z ludźmi, którzy przeszliby obok tanga obojętnie. W Brzegu jest możliwość nauczenia się i potańczenia. Myślę, ze ta druga rzecz jest nawet ważniejsza. Uczymy się tanga by tańczyć, a nie umieć je tańczyć. Ludzie często nie zauważają tej subtelnej różnicy. Chodzimy na lekcje ale też trzeba chodzić na milongi, bo tak naprawdę zakosztować tanga możemy tylko tam. Milongą określa się wieczorek taneczny. Na chwilę obecną tańczymy w „Herbaciarni” w co trzeci czwartek miesiąca. Od czasu do czasu też w „Ratuszowej”. Ktoś patrząc z boku powie, że poziom jest różny, a ja powiem, że każdy tańczy swoje tango i to jest piękne.
K.Ł.:  A co w takim razie odstrasza ludzi od tanga?
A.S.: Po pierwsze jest pewien stereotyp w postrzeganiu tanga i tego nie muszę chyba wyjaśniać, a po drugie tango jest trudne. Żeby swobodnie poruszać się na parkiecie potrzeba lat. Ktoś powie, że nie będzie tracił tyle czasu, a ja powiem, że fajną jest pasja, którą wciąż możemy rozwijać, i która nas nie ogranicza.
K.Ł.: Gdzie można nauczyć się tanga w Brzegu?
A.S.: Lekcje odbywają się w BCKu, w poniedziałki od godziny 19:30. W tej chwili jest grupa, która jest na poziomie ponadpodstawowym. Ciężko byłoby teraz kogoś nowego do nich dołączyć. Po pierwszej czy drugiej lekcji można to jeszcze zrobić, ale później odbywa się to ze szkodą dla reszty grupy. Nowy kurs chcemy rozpocząć w lutym. Myślę, że zaczniemy 23 lutego albo z początkiem marca. Ten termin nie jest przypadkowy. W czerwcu – najprawdopodobniej od 19 do 21 – będzie się odbywał kolejny raz Festiwal Kultury Argentyńskiej. Do tego czasu nowa grupa będzie miała szansę podszkolić się na tyle aby wziąć w nim aktywny udział. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej www.tango.it.org.pl
K.Ł.: Rozumiem, że ten festiwal to nie tylko tango, ale też inne elementy kultury Argentyńskiej.
A.S.: Przyznaję, że tango i muzyka tangowa będą dominowały, ale jest kilka pomysłów, żeby w większym stopniu rozszerzyć tematykę na kulturę w ogóle. Myślę, że specyfiką tego festiwalu jest to, że jest on budowany przez uczestników. Dużą część będą stanowiły milongi co daje możliwość czynnego uczestnictwa dla tańczących, a dla nietańczących zasmakowania w tangowych klimatach. Mamy bardzo magnetyczne miejsce w Brzegu, którym jest zamek. Myślę, że przyciągnie on tangeros z całej Polski. Wbrew pozorom tango, nam Polakom, jest bardzo bliskie. Często nie uświadamiamy siebie, że brzmią w nim nuty polskie. Ten taniec tworzyli przecież w dużej mierze imigranci i są w nim klimaty ewidentnie rodem z Europy Wschodniej. Może to też dlatego ono tak łatwo zaszczepiło się w okresie międzywojennym na naszym gruncie.
K.Ł.: Co według Pana daje ludziom tango?
A.S.: Na pewno bardzo kulturalną rozrywkę. W związku z tym o czym mówiłem wcześniej, że w tańcu potrzebna jest koncentracja alkohol i inne używki nie występują. Tango daje bardzo duży relaks. Po zaganianym dniu taniec i łagodna muzyka wracają nas samym sobie. Ja twierdzę też, że może pomóc odbudowywać związki (choć nie zawsze) i wspólnie cieszyć się z życia. Kobiety przez okrągły rok mogą ubierać karnawałowe kreacje i wierzcie, panie w tangu pięknieją. Tango to też podróże, inni ludzie i kraje. W tym tkwi uniwersalność tego języka. Ja zawsze wożę buty w bagażniku.
K.Ł.: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Reklama