Podwójne mieszkanie

0
Reklama

Czy można zgodnie z przepisami z jednego mieszkania zrobić dwa – oczywiście, że można. Tyle, że każde z nich po podziale powinno być w pełni samodzielne jeżeli chodzi o dostęp do mediów… na przykład do ogrzewania. To jednak, jak pokazuje historia lokatorki mieszkania przy ul. Piastowskiej 12 wcale nie jest takie oczywiste.

Czy można zgodnie z przepisami z jednego mieszkania zrobić dwa – oczywiście, że można. Tyle, że każde z nich po podziale powinno być w pełni samodzielne jeżeli chodzi o dostęp do mediów… na przykład do ogrzewania. To jednak, jak pokazuje historia lokatorki mieszkania przy ul. Piastowskiej 12 wcale nie jest takie oczywiste.

Pani Iza M. od kilku miesięcy walczy o to, żeby kaloryfery w jej mieszkaniu były wreszcie ciepłe. Nie są, bo piec grzewczy, znajduje się…w zamkniętym i od dawna już niezamieszkanym lokalu obok, a w jej mieszkaniu nie ma nawet przewodów kominowych.
Początek tej historii sięga roku 2003. Wtedy to mieszkanie, w którym mieszkiwała wspólnie z teściami, dwójką dzieci i mężem na wniosek teścia – najemcy lokalu, zostało podzielone na dwa mniejsze. Rodzina pani Izabeli M. zajęła większy ponad 70-metrowy lokal, teściowa i teść zamieszkali w mniejszym około 41 metrowym mieszkaniu. Problemem, na który już wtedy zwrócono uwagę był fakt, że piec grzewczy pozwalający na ogrzewanie obydwu mieszkań znajdował się w mieszkaniu teściów. Na nich również opiewała umowa z „gazownią”.
I tu pierwsze zdziwienie – po podziale, na protokole odbioru mieszkania pani Izabeli, w opisie technicznym nowopowstałego mieszkania ktoś odręcznie dopisał, iż posiada ono instalację grzewcza CO (?). Pytania dlaczego mieszkanie nie posiada ani osobnej piwnicy ani strychu, w tym układzie wydają się już pytaniami retorycznymi.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Dopóki żył inicjator podziału mieszkania – teść naszej bohaterki obydwie rodziny jakoś się w kwestii ogrzewania dogadywały. – Rachunki przychodziły na teścia i dzieliliśmy się opłatą zgodnie z podziałem za zajmowany metraż – wyjaśnia Izabela M. Jak dodaje, zdając sobie sprawę z kłopotów, jakie mogą się pojawić w przypadku śmierci teściów, starała się o uregulowanie kwestii ogrzewania i zamontowania osobnej instalacji grzewczej po stronie jej mieszkania. Jak usłyszała w ówczesnej administracji czyli Miejskim Zarządzie Mienia Komunalnego w Brzegu w jej mieszkaniu nie ma przewodów kominowych więc jest to niemożliwe. I tu zaczyna się następny rozdział tej historii i następne zdziwienie. Podział jednego mieszkania na dwa odrębne nastąpiło w chwili kiedy było ono własnością gminy. Po podziale, jeszcze za życia starszego pana jego mieszkanie zostało wykupione natomiast lokal zajmowany przez obecnie samotnie wychowującą dzieci Izabelę M. nadal należy do zasobów gminy. W tym miejscu dla porządku warto wspomnieć, że obecnie budynek wspólnoty przy ul. Piastowskiej 12 jest administrowany przez SCG spółkę z o.o. Do wspólnoty należą lokatorzy, którzy wykupili już swoje mieszkania oraz Zarząd Nieruchomości Miejskich, reprezentujący gminę, do której należy pozostała niewykupiona przez lokatorów część mieszkań, w tym mieszkanie pani Izabeli.

Dobry szwagier
Gehenna zaczęła się pod koniec listopada 2008r, dzień po śmierci teścia pani Izabeli. Jej teściowa od czerwca ubiegłego roku w ciężkim stanie przebywała już w Zakładzie Opieki Leczniczej.
– Dwa dni po pogrzebie teścia dostałam telefoniczną informację od szwagra, na stałe mieszkający poza Brzegiem, że ze względu na śmierć jego ojca umowa wygasa i w mieszkaniu teściów zostanie odcięty licznik gazowy – opowiada pani Izabela.
Po wizycie w „gazowni” okazało się, że żadna umowa nie wygasła, a wniosek o odłączenie zarówno dopływu gazu jak i prądu do mieszkania swoich rodziców złożył szwagier pani Izabeli. Jak ją poinformowano w gazowni wniosek był podpisany przez jej teściową. Tym samym Izabela M. i jej dzieci zostali całkowicie odcięci od ogrzewania.
– Nie jest możliwe żeby teściowa podpisała taki wniosek. Po pierwsze, nigdy nie zrobiłaby nam czegoś takiego i to przed zimą. Żyliśmy razem w zgodzie przez 20 lat, kochała wnuki. Po drugie, już od wielu miesięcy jest w takim stanie, że trudno mówić o jakiejkolwiek świadomości. Opiekuję się nią, teściowa nie byłaby nawet w stanie utrzymać długopisu w ręku mówi Izabela M. Trzy tygodnie temu pani Izabela złożyła w tej sprawie pismo do prokuratury. Uważa, że szwagier nie miał prawa złożyć wniosku o wyłączenie gazu.

Wędrówki po urzędach
Rozmowy i wyjaśnianie sytuacji w „gazowni” nic nie dało. – Prosiłam żeby umowę przepisano na mnie, żeby nie odłączano lub żeby zamontowano jakiś podlicznik. Musiałabym być jednak najemcą. Byłam nawet w Opolu. Ale to też niewiele dało – mówi Izabela M.
Zaczęły się mrozy. Narożne, wysokie na ponad 3 metry mieszkanie zamieniło się w lodówkę. Z dwóch stron otaczają je od wielu miesięcy niezamieszkane i co za tym idzie, nieogrzewane mieszkania. Pani Izabela ogrzewa się jak może. Zadbane dotąd mieszkanie zarasta coraz większym grzybem. Zaczęły się choroby i … ponowna wędrówka po urzędach i instytucjach. Najpierw do Zarządu Nieruchomości Miejskich w Brzegu do którego należy mieszkanie.
– Na początku mnie zbywano – mówi Izabela M. Najbardziej „ludzki” okazał się Burmistrz, u którego była w grudniu ubiegłego roku. Jednak jego ponaglające pisma do ZNM niewiele dały. Następne pismo do Burmistrza wysłała w styczniu.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to…
Wtedy w ZNM wytłumaczono jej, że jest możliwość podłączenia do jej mieszkania przewodów kominowych, ale na to potrzebna jest zgoda całej wspólnoty, bo będzie konieczność podłączenia się do części wspólnych budynku, czyli tych należących i do lokatorów, którzy wykupili swoje mieszkania i tych należących do gminy. Pytaniem zasadniczym było jednak kto ma za to zapłacić? Lokatorka nie ma na to środków, zresztą jak słusznie, zauważa mieszkanie należy do gminy. Nie chce płacić też wspólnota, która owszem podjęła uchwałę pozwalającą na wejście na części wspólne, ale nie zgadza sie partycypować w kosztach wykonania instalacji grzewczej, uważając że powinna to w całości pokryć gmina, czyli ZNM.
– Przecież trudno wymagać, żeby cała wspólnota płaciła za czyjeś niedopatrzenie i dopuszczenie do tego, że interesy najemcy przy podziale mieszkanie nie zostały zabezpieczone, bo powstał lokal bez możliwości osobnego ogrzewania. – mówi Piotr Stankiewicz, Prezes Zarządu spółki SCG administratora wspólnoty.
– Mieszkanie zostało podzielone na wniosek obydwu lokatorów, którzy znali sytuację – mówi dyrektor ZNM Andrzej Moryl, który z ramienia ZNM zaskarżył uchwałę wspólnoty. Do wyjaśnienia tej sprawy i zakończenia związanych z nią formalności (?) pani Izie zaproponowano lokal w Internacie przy ul. Wolności, lub dopłatę do ogrzewania. Z zamiennego lokalu (pokój ze wspólna kuchnią) nie skorzystała.
– Zamieniłabym się już nawet na jakieś mniejsze, normalne mieszkanie, chociaż bardzo szkoda mi tego, ale pierwsze o co pytają przychodzące tu osoby to ogrzewanie i co mam powiedzieć. Pokazywać ten grzyb? – pyta retorycznie Izabela M. Jak dodaje, gdyby miała środki sama podłączyłaby się do kominów nie pytając nikogo o zgodę czy pozwolenia, a potem niech się dzieje co chce. Przynajmniej miałaby ciepło. Niestety, nie stać ją na to.

O tym jaki będzie finał tej sprawy poinformujemy czytelników na łamach naszej gazety.

Lidia Jaguszewska

Reklama