Fałszujący klawisz, czyli dysonans w brzeskiej PO

0
Reklama

Dziecinada
Na temat wyborów prezydenckich nic dzisiaj nie będzie. Mamy obecnie dwóch dominujących kandydatów, z których: po jednym można spodziewać się – wszystkiego, a po drugim – nie wiadomo czego. Jest jeszcze do wyboru nieopierzony szef lewicy oraz stary wyjadacz dawnego UPR-u. Ci, mają po kilka dobrych pomysłów na życie, ale obaj są mało skuteczni. Reszta, to podobno 1-3% i tyle. Tym razem, chciałbym powrócić do niedawnego numeru Panoramy. Wydrukowano w nim „sprostowanie” do jednego z moich felietonów. Osoba, która podpisała się po tym tekstem, powinna zajrzeć do słownika i zapoznać się z banalnie prostą definicją tego słowa. Nawet dziecko w szkole wie, że chodzi tu o pewną korektę, nieścisłość lub odniesienie się do publikacji zawierającej.. mylnie podane fakty. Drukowanie sterty kłamstw oraz pomówień i insynuacji, nie jest sprostowaniem, tylko zwyczajnym paszkwilem.

Medialne zniesławianie, wywieranie presji, powoływanie się na prawo prasowe i wykorzystanie formy sprostowania do celów szkalujących, jest natomiast przestępstwem (!). Ponieważ tekst, o którym mowa, był obraźliwy i zawierał nikczemne pomówienia, redakcja Panoramy, zgodnie z etyką dziennikarską oraz obowiązującym prawem, zwróciła się do mnie z prośbą o… odniesienie się do tego paszkwilu. Wbrew radom przyjaciół, wyraziłem (jednorazowo!) zgodę, aby tekst, bez jakichkolwiek skrótów i komentarzy został opublikowany. Zależało mi na tym, aby demokratycznym zasadom w mediach stało się zadość. Niech autor pomówień i kłamstw poczuje dogłębnie, że wszyscy Polacy zaczynają żyć w normalnym kraju. Niech wie, że nie należę do osób, którym można coś „zlecić” „nadać” lub „zapłacić”, za takie, czy inne pisanie. Niech na własnej skórze przekona się, że wszyscy żyjemy w cywilizowanym państwie – państwie prawa. W naszej Rzeczypospolitej jeszcze nie wszystko idzie tak, jak potrzeba. Ale Brzeg, to nie jest więzienie! Tu nie można komuś coś kazać napisać, albo zabronić drukować. W tygodniku Panorama, podobnie jak w innych gazetach, pisują różni ludzie. I lewica i centrum, i prawica. Drukowane są teksty wierzących, niewierzących i takich antychrystów, jak autor haniebnego listu. Redakcja tygodnika, to forum luźno związanych osób, które chcą pisać o tym, co uważają za słuszne. Tam, każdy ma swój wybrany temat, własny rozum i, przede wszystkim, honor.
Nieznani sprawcy
Panie Krzysztofie Puszczewiczu – obecny pracowniku opolskiej administracji, szczebla wojewódzkiego, były, wzorowy funkcjonariuszu więziennictwa, alias: Pucha. Czy Panu wydaje się, że siedziba mojej Redakcji, to jakiś kryminał, gdzie można komuś za karę zabrać miskę z zupą lub w nagrodę wyznaczyć dodatkowe widzenie? Czy Panu przypadkiem nie pomyliły się prawa i obowiązki dziennikarza, polityka, radnego, czy posła, z regulaminem więziennym? Czy Pan sądzisz, że w życiu, w polityce i w mediach, wszystko działa jak w pierdlu? Że wystarczy dać rozkaz, kogoś przekupić, zdzielić batem po plecach i załatwione? Pańskie groźby, zamknięcia mojej firmy, nie zmusiły mnie do telefonicznego wstrzymania artykułu na Pana temat. Nie będzie politycznej cenzury! Media są po to, aby patrzeć politykom i urzędnikom na łapy. I co, teraz?! Może zabierze mi Pan deser, albo nie da zjeść całego obiadu? A może wstrzyma mi Pan dostarczanie pocztowej korespondencji? Co, naśle Pan swoich byłych podopiecznych na mnie? A może wojewódzką inspekcję lub inną kontrolę, jak to się kiedyś powszechnie w PRL-u robiło? Wbrew temu, co pan sądzi, ja na spacer mogę pójść wtedy, kiedy mi się podoba! Publiczne czepia się Pan członków rodzin swoich adwersarzy.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Edytuje Pan ich dane i rozsyła kłamliwe liściki pod różne adresy. To, co Pan robi, jest wstrętne. Akurat Pan dobrze wie, kto, gdzie i kiedy, stosował takie perfidne metody. Młodym ludziom, tylko napomnę, że wiele lat temu, bezpieka i powiązane z nią instytucje, rozsyłały odpowiednio spreparowane zawiadomienia do szkół, redakcji, zakładów pracy i urzędów, aby zastraszyć lub wykończyć niewygodnych dla władzy obywateli. Tak przez 50 lat Polski Ludowej traktowano Waszych rodziców. Wie Pan, Ja Pana nawet trochę rozumiem. Była sobota i wolny dzień od pracy. Były komunikaty powodziowe. Nad Odrą było mokro i niebezpiecznie. W dodatku, gdzieniegdzie zajeżdżało szambem. Wygodniej było, w nieskazitelnie czystym garniturku, bezczynnie siedzieć w suchym Kluczborku, niż w gumowych kaloszach ganiać po zalanych brzeskich ulicach i placach. Niektórym ludziom łatwiej jest kłamać, niż przyznać, że jest się życiowym nieudacznikiem, bajkopisarzem i karierowiczem.
Nie byli, ale byli!
Panie Puszczewicz. Ma Pan rację w jednym. Nie jestem zawodowym dziennikarzem. Ale w przeciwieństwie do Pana wiem, co znaczy słowo – dżentelmeńska rozmowa. Muszę przyznać, że mamy różne definicje dotyczące wspólnego spotkania. Jeśli chce Pan być profesjonalny i bardziej wiarygodny, najlepiej jest kupić sobie lepszy dyktafon i wszystko dobrze nagrywać. Wówczas, powiadamiając pół świata o moim istnieniu, uniknie Pan pomyłek i nie będzie musiał kłamać. Po tym, jak o „treści” naszej rozmowy poinformował Pan listownie (cytuję): Starostę Powiatu Brzeskiego, Burmistrza Miasta Brzeg, Burmistrza Gminy Grodków, Wójta Gminy Lubsza, Nową Trybunę Opolską, Kurier Brzeski, Gazetę Brzeską i Panoramę Powiatu Brzeskiego – czuję się tak, jak bym to ja startował na burmistrza. W przyszosi, radzę Panu podobne teksty rozsyłać do szerszej grupy odbiorców, w tym do wiadomości: kancelarii Prezydenta i Premiera, do prezydentów Obamy i Miedwiedjewa oraz do Kurii Biskupiej i do… swojego lekarza. Mam nadzieję, że wybaczy mi Pan odmowę bycia Pana rzecznikiem w Brzegu. Przepraszam, że musiałem odmówić zapisania się do Pana prywatnej partii. Wysokie stanowiska i przywileje mnie nie kręcą. Zastanawia mnie jedno. Po co łazi Pan po mieście, obrabia tyłek dawnym swoim znajomym i obiecuje ludziom nieistniejące posady? Kiedyś, wypełniłem deklarację do PO i jestem z tego dumny. Ale teraz, tyle tych Platform w Brzegu się namnożyło, że nie wiadomo, która jest prawdziwa. Pamiętam, że pierwsza była założona dawno, dawno temu, przez obecnego burmistrza. Druga, to ta, która z nim nieustannie walczyła, żądając władzy.

Trzecia, którą Pan sprytnie przejął, rolując swojego poprzednika. Muszę pomyśleć, czy nie założyć czwartej, rzecz jasna, bez Pana. Przy okazji zakupów, warto też sprawić sobie dobry kalkulator. Coś Panu szwankuje przy liczeniu ilości członków. Twierdzi Pan, że w feralną sobotę (22 maja) wszystkich 56 członków PO było z Panem w Kluczborku (a jednak byliście tam, zamiast w Brzegu, więc – nie ma co prostować!). Nie tylko Pan, ale także Pańskie liczby kłamią. Swoim postępowaniem w mediach próbuje Pan zastraszyć mnie i nieudolnie zmanipulować opinię publiczną. Chce Pan nam wmówić: patrzcie, jaki ja, Puszczewicz, jestem wielki! Jak zostanę burmistrzem, to stanowiska starosty, zastępców burmistrza oraz dyrektorów, kierowników, asystentów i referentów – będą Wasze! Gdybym umiał zachować się tak perfidnie jak Pan, to powinienem teraz napisać, przy jakiej ulicy Pan mieszka, z kim i pod którym numerem. Ale nie potrafię się zniżyć do takiego poziomu. Powiem tyle. Bliska Panu osoba wiele razy mówiła: Pusiu, ty zajmij się swoją pracą, nie kombinuj i nie obrażaj ludzi, bo cię w gazetach opiszą. To bardzo mądra osoba i trzeba było jej rady posłuchać.
Marek Popowski

Reklama