W 36 klatek dookoła świata – Irlandia Północna

0
Reklama

„Pozdrowienia z Irlandii Północnej, kraju owiec i zielonej trawy” − pisał Przemek, próbując naśladować Omara z Meksyku. Ten drugi wzdychał na blogu, że znowu będziemy mieli spóźnienie, bo w Europie z pogodą było coraz gorzej. Coraz więcej deszczowych i coraz krótsze dni uniemożliwiały szybkie załatwienie sprawy zdjęcia. „Teraz wiecie, z czym ja musiałem walczyć” – odgryzał się Islandczyk, u którego dzień miał zaledwie 4 godziny. Omar uszczypliwie podpisywał swoje wypowiedzi: „Pozdrowienia z Meksyku, kraju wiecznego słońca”. Mieszkałem wtedy w Los Angeles, więc żartowałem na stronie projektu: „Jaka pogoda? Jaki krótki dzień? Ja sprawdzam tylko gęstość smogu”.


Przemek pisał w zeszycie, że starał się na swoim zdjęciu połączyć piękno natury miejsca, gdzie mieszkał, z jego nowoczesnością. Stąd plaża, w sąsiedztwie której można zauważyć prawie bezszelestnie przemykający nowoczesny pociąg podmiejski.
Na zdjęciu, które Przemek opublikował na blogu, zauważyłem, że Lomo zaczęło przybierać nowych szat. Podobnie jak strony zeszytu i jego okładka, sam aparat zyskiwał naklejek z krajów, które przyszło mu zwiedzać. Zabawa trwała na dobre.
Ja sam w tym momencie przestałem wierzyć w cuda. Wiedziałem już wcześniej, że nie damy rady zakończyć tej zabawy w rok. Przestałem już chyba wtedy w ogóle myśleć, kiedy to się skończy, a tylko modlić się, by udało nam się to doprowadzić do końca. Europa w mojej głowie nie stanowiła zagrożenia, że aparat, a raczej cała paczka zniknie bez śladu. Afryka i kraje azjatyckie były swego rodzaju wyzwaniem. Moje przeczucia się sprawdziły, ale o tym za parę tygodni.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama